OPIS
Do realizowania komedii zachęcił ponoć Gerarda Oury sam Louis de Funes, gdy zobaczył go skręcającego się ze śmiechu podczas filmowania jednej ze scen dramatu kryminalnego "Zbrodnia nie popłaca". Przyjacielska rada okazała się wyjątkowo cenna i trafna. Urodzony w Paryżu w 1919 r. Oury, aktor teatralny i filmowy, który w latach 1946 - 57 zagrał w kilkunastu filmach (m. in. "Antoni i Antonina", "Tajemnica Mayerlingu", "Piękna tancerka", "Bohaterowie są zmęczeni"), w połowie lat 50. zaczął też pisać scenariusze. Wreszcie w 1959 r. sam stanął za kamerą i nakręcił kolejno kryminały "Ciepła ręka", "Groźba" i wspomniany "Zbrodnia nie popłaca". Dziś już niewielu kinomanów pamięta te pierwsze filmy Oury'ego, ale chyba wszyscy kojarzą jego nazwisko z późniejszymi znakomitymi komediami, do których zaliczają się "Gamoń", "Wielka włóczęga", "Mózg", "As asów", "Przygody rabbiego Jakuba" i właśnie "Mania wielkości". Punktem wyjścia tego filmu był dość karkołomny pomysł przetransponowania na ekran - w formie komediowego pastiszu - romantycznej tragedii "Ruy Blas" Wiktora Hugo, klasycznego, pretensjonalnego dramatu, praktycznie już dziś zapomnianego. Jej tytułowy bohater, kamerdyner wszechwładnego ministra Don Sallustre, intryganta i okrutnika, który popadł w niełaskę za sprawą młodej królowej, zostaje przez swego pana przemieniony w młodego granda Don Cesara i wprowadzony na dwór w celu rozkochania w sobie królowej i skompromitowania jej. Szlachetny Ruy Blas, który dochodzi na dworze do najwyższych godności i rządzi sprawiedliwie państwem, poświęca swój honor, karierę i życie dla uwielbianej królowej. W filmie Oury'ego, jako Blaze, staje się zuchwałym i cwanym szalbierzem niepozbawionym szlachetności, łącząc w sobie cechy Figara, Scapina i Dyla Sowizdrzała. Z kolei Don Salluste, najczarniejszy z czarnych charakterów, nabiera cech zabawnych, a nawet jednających mu pobłażliwość i sympatię widzów. Film zrealizowano z wielkim rozmachem, w autentycznej scenerii najsłynniejszych hiszpańskich pałaców, m. in. Escurialu pod Madrytem i fotografowanej po raz pierwszy w dziejach filmu fabularnego Alhambry w Grenadzie. Barokowe kostiumy wzorowano na malarstwie Velasqueza, a główne role zagrali dwaj chyba najsłynniejsi wówczas francuscy aktorzy, reprezentujący wszak zupełnie inne style gry i odmienny typ komizmu: wybuchowy impetyk Louis de Funes jako Don Salluste oraz ironiczny, zdystansowany Yves Montand jako Blaze.