OPIS
W latach 1880 - 1910 odbyło się w USA kilkanaście wyścigów na wytrzymałość, rozgrywanych na dystansie od 650 do 1200 mil. Jednym z nich był zorganizowany w 1908 r. przez redakcję gazety "Denver Post" konny wyścig na dystansie 700 mil. Start był w miasteczku Evanston w stanie Wyoming, meta - w Denver w stanie Kolorado. Do wyścigu stanęło 70 zawodników, ale tylko 25 zdołało go ukończyć. Nagroda dla zwycięzcy wynosiła 2500 dolarów, lecz - dzięki temu, że impreza wzbudziła ogromne zainteresowanie - prawdziwie wielkie pieniądze można było wygrać typując trafnie zwycięzcę. Artykuły prasowe na temat tego wyścigu zainspirowały Richarda Brooksa do napisania scenariusza filmu, stanowiącego hołd dla wszystkich, którzy także i w ten niecodzienny sposób "zdobywali" Dziki Zachód. Jest rok 1908. Wynajęty przez bogatego ranchera J. B. Parkera kowboj Sam Clayton dostaje polecenie doprowadzenia wspaniałego wierzchowca na wielki wyścig, który ma się niebawem rozpocząć. Sam nie widzi sensu w organizowaniu takich imprez i nie podziela entuzjazmu swego starego przyjaciela, Luke'a Matthewsa, który postanowił wziąć udział w wyścigu. Na starcie zjawiają się także inni zapaleńcy: tajemniczy starszy mężczyzna, nazywany przez innych po prostu "Pan", niedoświadczony młodzieniec, Carbo, który chce wypróbować własne siły, Anglik nazwiskiem Norfolk szukający mocnych wrażeń, pewien Meksykanin i jedyna kobieta w tym towarzystwie - panna Jones, była prostytutka. Każdy z zawodników pragnie zdobyć nagrodę, choć kierują nimi różne motywy. Trochę przez przypadek Clayton też przekracza linię startu i rusza naprzód z innymi. Droga obfituje w czasami zabawne, kiedy indziej tragiczne lub groźne przygody. Już na jednym z pierwszych postojów Sam i panna Jones muszą zamienić się w dentystów i wyrwać chory ząb Meksykaninowi. Wkrótce panna Jones wpada w ręce dwóch bandytów. Z opresji ratuje ją Sam. Gdy "Pan" spada z konia, niezawodny Sam Clayton i jemu przychodzi z pomocą. Ale rannego "Pana" nie udaje się uratować - umiera opowiadając, jak bardzo zależało mu na zwycięstwie. Konia traci również Carbo, który bezdusznym traktowaniem doprowadził zwierzę do agonii. Widząc, że Sam staje się jednym z faworytów wyścigu, Matthews proponuje mu układ: w zamian za oddanie mu zwycięstwa, obiecuje podzielić się z Samem swoją wygraną. Sam odrzuca ofertę. Szanse obu mężczyzn nieoczekiwanie się wyrównują, gdy banda rzezimieszków kradnie im obu konie. Okazuje się, że maczała w tym palce również panna Jones.